Trump chce tylko pomóc? Zełenski skazuje Ukrainę na rzeź? USA nie jest Ukrainie nic winne?
Dziś o tym dlaczego szeroko powtarzane w ostatnich dniach tezy średnio wytrzymują konfrontację z rzeczywistością.
Ukraina i tak nie może już dłużej walczyć
Teza: Ukraina jest kompletnie wyniszczona inwazją, w ciągu trzech lat rannych zostało około 300-400 tysięcy ukraińskich żołnierzy, a zabitych - co najmniej 60, a potencjalnie nawet 100 tysięcy żołnierzy. Ukraina nie może walczyć dalej, na froncie inicjatywa należy całkowicie do Rosji, a dalsze przedłużanie wojny doprowadzi jedynie do śmierci kolejnych dziesiątek tysięcy ukraińskich żołnierzy.
Rzeczywistość: Specjalnie przytoczyłem realne szacunki dotyczące rannych i zabitych żeby poważniej potraktować ten argument - wiele osób, które się nim posługują, mówią, że Ukraina „straciła” 300-400 tysięcy żołnierzy, sugerując w tym sposób, że tylu zostało zabitych. To znacznie zawyżone liczby. Nie zmienia to faktu, że ukraińskie wojsko poniosło ogromne straty w ludziach, jest to poważne militarne osłabienie i niewyobrażalna tragedia na ludzkim poziomie.
Przejdźmy do tego, czy jest sens, żeby Ukraina dalej walczyła i narażała się na jeszcze większe straty.
Pod względem czysto militarnym (= “czy jest w stanie zatrzymać dalszy pochód rosyjskiej armii?”) nie da się udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Rosyjskie wojsko ponosi znacznie większe straty niż ukraińska armia, przesuwa się przeogromnym kosztem i nie potrafiło dotychczas przełamać frontu. Niektórzy analitycy przekonują, że to nieuniknione i nastąpi w ciągu kilku miesięcy, inni są bardziej sceptyczni co do zdolności rosyjskiej armii do prowadzenia w dłuższej perspektywie ofensywy przy takim poziomie strat. Wiele zależy oczywiście od tego na jakie wsparcie może liczyć Ukraina.
Załóżmy, że rację mają pesymiści. To rodzi pytania, co konkretnie sugerujemy Ukraińcom mówiąc, że nie powinni dalej walczyć. Jeśli Kreml uważa, że przełamanie frontu jest nieuchronne, to nie ma żadnego interesu w tym, żeby negocjować zawieszenie broni. Armia, która jest na najlepszej drodze do zwycięstwa, nie będzie iść na ustępstwa. Zełenski musiałby zgodzić się na niemal wszystkie warunki Putina, żeby zachęcić go do rozmów. To nie my jesteśmy od tego, żeby podjąć tę decyzję, tylko Ukraina. Tylko Ukraina może zdecydować, czy może/powinna dalej walczyć biorąc pod uwagę wszystkie wymienione przeze mnie (i inne) czynniki.
To nie Zełenski powinien decydować, bo Ukraińcy go nie popierają i nie na legitymacji do tego, żeby ich reprezentować.
Teza: Zełenski nie ma demokratycznego mandatu, żeby podejmować decyzje w imieniu narodu ukraińskiego. W Ukrainie wybory prezydenckie powinny były odbyć się wiosną zeszłego roku. Zełenski odłożył je na nieokreśloną przyszłość, bo jego porażka była nieunikniona. Jak przekonuje Trump, jego prezydenturę pozytywnie ocenia tylko 4 procent Ukraińców.
Rzeczywistość: Tak, zeszłoroczne wybory prezydenckie nie odbyły się w planowanym terminie. Bo w Ukrainie trwa wojna. Decyzja o tym, żeby w takich okolicznościach nie przeprowadzać wyborów nie jest ani kontrowersyjna, ani niespotykana. Najbardziej znany przykład dotyczy Wielkiej Brytanii w czasie II Wojny Światowej. Przewidziane na listopad 1940 roku wybory parlamentarne odbyły się dopiero w 1945 roku, po zakończeniu wojny.
To teraz przejdźmy do poparcia Zełenskiego. Nie udało mi się znaleźć żadnego źródła, które potwierdzałoby wypowiedź Trumpa o tym, że tylko 4 procent obywateli dobrze ocenia jego prezydenturę. Ostatnie sondaże wskazują na to, że pozytywną opinię na temat jego rządów ma między 57 a 65 procent Ukraińców.
Nie oznacza to, że Zełenski bez problemu uzyskałby reelekcję. W niedawnym sondażu prezydenckim opublikowanym przez gazetę Ukraińska Prawda uzyskał on 16 procent poparcia i zajął drugie miejsce za generałem Walerijem Załużnym, który pełnił funkcję Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych w latach 2021-2024 a obecnie jest ambasadorem Ukrainy w Wielkiej Brytanii. Kandydatura Załużnego jest czysto hipotetyczna, nie ogłosił, że wchodzi do polityki.
Nie zmienia to faktu, że twierdzenie, że Zełenski nie ma demokratycznego mandatu do rządzenia krajem i stracił zaufanie społeczne jest kłamstwem.
Trump wyciągnął pomocną dłoń i chce dostarczyć Ukrainie pokój.
Teza: Biorąc pod uwagę sytuację Ukrainy, przychylność Trumpa jest absolutnie niezbędna, bo USA “mają karty”, dzięki którym mogą wymusić na Putinie zawieszenie broni na warunkach, których Ukraina sama nie jest w stanie ugrać. Trump wyciąga do Zełenskiego pomocną dłoń i chce zapewnić Ukrainie pokój na najlepszych możliwych w obecnej sytuacji warunkach.
Rzeczywistość: Tak, Biały Dom ma narzędzia, dzięki którym mógłby potencjalnie doprowadzić do zawieszenia broni na warunkach, które byłyby znacznie korzystniejsze dla Ukrainy niż te, które Putin chciałby jej narzucić. I tak, taki scenariusz byłby dla Ukrainy niemal na pewno lepszy, niż kontynuacja wojny.
Problem polega na tym, że wszystkie dotychczasowe działania Trumpa jasno i otwarcie wskazują, że nie zamierza z tych narzędzi korzystać.
Biorąc pod uwagę fakt, że Putin jest przekonany, że obecna sytuacja na froncie zdecydowanie mu sprzyja, tylko groźba znacznego pogorszenia rosyjskiego położenia może zmusić go do rozmów. Doradcy Trumpa sami mówili o tym parę miesięcy temu - przekonywali, że jeśli Putin nie będzie chciał negocjować, to USA powinno znacznie zwiększyć zakres wsparcia militarnego dla Ukrainy i pokazać mu, że gra na czas tylko osłabi jego pozycję negocjacyjną. USA mogłyby też zaostrzyć sankcje.
Zamiast tego od miesiąca mamy Trumpa mówiącego, że dalszego wsparcia militarnego dla Ukrainy nie przewiduje, Marco Rubio rozmawiającego o współpracy gospodarczej z Rosją i Pete’a Hegsetha obwieszczającego, że USA nie udzielą Ukrainie gwarancji bezpieczeństwa.
Wobec takiego stanowiska Białego Domu Trump nie tylko nie ma żadnych szans na wynegocjowanie dobrych warunków, ale też jakichkolwiek innych warunków. Putin nie będzie szedł na żadne ustępstwa w sytuacji, w której nie tylko nic w zamian za nie nie dostanie, ale Amerykanie się ich w żaden sposób nie domagają.
Zełenski dał się sprowokować i przez to Ukraina dużo straciła
Teza: Niezależnie od tego, jak nieakceptowalne i upokarzającego dla Zełenskiego było zachowanie Trumpa i Vance’a, to prezydent Ukrainy popełnił ogromny błąd gdy zdecydował się skontrować ich wypowiedzi. Ukraina może na tym wiele stracić.
Rzeczywistość: Co konkretnie może niby stracić Ukraina w wyniku wydarzeń z piątku? Biały Dom nie ma dla Zełenskiego żadnej propozycji zawieszenia broni, której Zełenski sam nie dostałby od Rosji, bo cała uwaga Trumpa skupia się na tym, żeby zmusić Zełenskiego do przyjęcia wszystkich warunków Kremla.
Trump wielokrotnie w ostatnich tygodniach powtarzał, że nie Stany nie będą dalej wspierać militarnie Ukrainy i że chce zakończenia wojny za wszelką cenę, a tego nie osiąga się kolejnymi dostawami broni (to wierutna bzdura, ale zostawmy).
Oczywiście istniejące formy pomocy, wynikające z zobowiązań Bidena i poprzedniego Kongresu, mogą zostać wstrzymane. Z Białego Domu dochodzą przecieki, że to właśnie czeka Ukrainę. Ale biorąc pod uwagę podejście Trumpa - “Ukraina musi się potulnie na wszystko zgadzać”, to ich wstrzymanie i tak było kwestią (krótkiego) czasu. Stany Zjednoczone mogą też wycofać nałożone na Rosję sankcje nawet bez zawieszenia broni. Ale i w tym wypadku mówimy o narzędziu nacisku na Kijów, którego Trump i tak by użył żeby zmusić Ukrainę do de facto kapitulacji.
Jest jeszcze jedna kluczowa sprawa - nie wiemy nawet na co Ukraina miałaby się godzić, bo Rosja nie jest zainteresowana zawieszeniem broni. Owszem, może sobie Ławrow pogadać z Rubio, żeby pokazać Trumpowi, że są otwarci na negocjacje, ale to gra na czas.
I tu pojawia się interesująca teoria - jeśli Trump zdał sobie sprawę, że Rosja na żadne porozumienia w tej chwili nie przystanie, a obiecał Amerykanom, że doprowadzi natychmiast do zakończenia wojny między Rosją i Ukrainą, to jedyne co mu pozostało, to znalezienie kozła ofiarnego. Czyli pokazanie, że brak zawieszenia broni to wina Zełenskiego.
USA już dały bardzo dużo Ukrainie i nie są jej nic winne. To żaden skandal, że nie chcą wydawać na Ukrainę jeszcze więcej pieniędzy - ich prawo.
Teza: Stany Zjednoczone udzieliły Ukrainie więcej wsparcia, niż jakikolwiek inny kraj, i to mimo tego, że nie mają ku temu żadnych powodów. To całkowicie naturalne, że Trump broni interesu amerykańskich podatników i wyżej stawia potrzeby własnego społeczeństwa niż odległego, niewdzięcznego państwa.
Rzeczywistość: Zacznijmy od kwestii tego, czy USA są cokolwiek “winne” Ukrainie.
W 1994 roku Stany Zjednoczone wraz z Rosją i Wielką Brytanią podpisały Memorandum Budapesztańskie, w którym “potwierdziły swoje zobowiązanie do powstrzymania się od stosowania groźby lub użycia siły przeciw integralności terytorialnej bądź politycznej niezależności Ukrainy, i że żadna broń w ich posiadaniu nigdy nie zostanie użyta przeciw Ukrainie, chyba że w samoobronie lub w przypadkach zgodnych z Kartą Narodów Zjednoczonych”. Dodatkowo trzy kraje “potwierdziły swoje zaangażowanie w poszanowanie niezależności i suwerenności istniejących granic Ukrainy”.
Memorandum nie ma statusu wiążącego traktatu międzynarodowego, nie zostało ratyfikowane przez Kongres i nie tworzy wobec Stanów Zjednoczonych prawnego zobowiązania do pomocy militarnej dla Ukrainy w wypadku ataku ze strony pozostałych sygnatariuszy. Jednocześnie stanowiło jednak polityczne zapewnienie, że USA będą “zaangażowane w poszanowanie niezależności i suwerenności granic Ukrainy”. Stany Zjednoczone może i nie są z prawnego punktu widzenia “nic winne” Ukrainie, ale wsparcie militarne w obliczu rosyjskiej agresji stanowi realizację politycznego zapewnienia, które złożyły w 1994 roku rządowi w Kijowie.
Przejdźmy do pieniędzy. Dotychczasowe wsparcie dla Ukrainy nie stanowiło dla USA istotnych wydatków z punktu widzenia gospodarczego/finansowego.
Jak wynika z danych zbieranych przez Kiel Institute for the World Economy, między lutym 2022 a końcem grudnia 2024 USA przekazały Ukrainie wsparcie o łącznej wartości 114 miliardów euro - w tym 64 miliardów euro w postaci pomocy militarnej i 50 miliardów pomocy gospodarczej i humanitarnej. Dla porównania łączne wsparcie ze strony krajów europejskich wyniosło w tym okresie 132 miliardy euro, z czego 62 miliardy euro stanowiła pomoc wojskowa. Stany Zjednoczone są mniejszym źródłem wsparcia niż Europa.
Jeśli spojrzymy na całokształt amerykańskiej pomocy (militarnej, gospodarczej, humanitarnej) to średnio rocznie jest równa 0,14 procent amerykańskiego PKB. Średnio amerykańska pomoc wojskowa dla Ukrainy to rocznie 21,3 miliarda euro, czyli około 22-23 miliardy dolarów (w zależności od tego z kiedy kurs przyjmiemy). USA wydała w 2024 na obronność około 1 bilion dolarów. Czyli wsparcie militarne dla Ukrainy odpowiadało przez ostatnie trzy lata za około 2,3 procent budżetu obronnego Stanów. I spora część z tego trafiała do amerykańskich firm z sektora zbrojeniowego, więc służyła jako zastrzyk dla amerykańskiej gospodarki.
Jednocześnie USA jak najbardziej ma geopolityczny interes we wspieraniu Ukrainy, bo jeśli w wyniku nielegalnej agresji militarnej Rosja osiągnie swoje strategiczne cele, to wysyła to oczywisty sygnał do innych adwersarzy Waszyngtonu, że warto. Zwiększa to ryzyko chińskiej inwazji na Tajwan oraz szerszej geopolitycznej destabilizacji, która zagraża amerykańskim interesom.
USA nie wspierały dotychczas Ukrainy z dobroci serca, a dlatego, że było to strategicznie uzasadnione. I to była jak najbardziej dobra inwestycja.
///
Ten tekst nie powstałby bez szczodrości osób, które wspierają mnie za pomocą płatnego abonamentu na mój newsletter na substacku. Jeśli cenisz moją pracę i możesz sobie na to pozwolić, to gorąco zachęcam do dołączenia:
***