Ukraina zgadza się na tymczasowe zawieszenie broni. Co dalej?
Czy Rosja też się zgodzi? I za jaką cenę? Kto może zyskać na zawieszeniu broni? I czy zbliża się koniec wojny?
Wczorajsze negocjacje w Arabii Saudyjskiej między Stanami Zjednoczonymi a Ukrainą zakończyły się sukcesem.
Obie strony doszły do porozumienia, w ramach którego Kijów wyraził gotowość do natychmiastowego całkowitego zawieszenia broni, a w zamian za to Biały Dom przywrócił współpracę wywiadowczą z Ukrainą oraz amerykańskie dostawy broni. Zawieszenie broni miałoby obowiązywać przez 30 dni i obejmować wszystkie działania zbrojne, a projekt zakłada możliwość jego przedłużania pod warunkiem zgody obu stron - Ukrainy oraz Rosji.
Oczywiście do zawieszenia dojdzie tylko i wyłącznie jeśli zgodzi się na to Kreml - Amerykanie mają teraz za zadanie przekonać ludzi Putina.
Wczorajsze oświadczenie rodzi parę oczywistych pytań.
Czy Rosja zgodzi się na zawieszenie broni na tych warunkach? I w zamian za co?
Kto może bardziej skorzystać na tymczasowym zawieszeniu broni - Ukraina czy Rosja?
Jakie są szanse, że ewentualne tymczasowe zaprzestanie walk doprowadzi do zakończenia wojny? I na jakich warunkach?
Na żadne z nich nie ma w tej chwili jasnej odpowiedzi. Moje przemyślenia są takie:
Rosja będzie na pewno licytować wysoko w rozmowach z Amerykanami.
Lista żądań może zawierać między innymi:
zobowiązanie się Stanów Zjednoczonych do całkowitego zakończenia dostaw sprzętu wojskowego dla Ukrainy po rozpoczęciu zawieszenia broni;
niedopuszczenie do stacjonowania na terytorium Ukrainy sił pokojowych składających się z żołnierzy państw należących do NATO;
zdjęcie wszystkich amerykańskich i europejskich sankcji;
przeprowadzenie wyborów prezydenckich w Ukrainie.
Czy Amerykanie się na to zgodzą?
Nie podejmuję się prorokowania. Mogą zgodzić się na wszystko, mogą zgodzić się na nic.
Nie nad każdą z tych kwestii mają jednak kontrolę.
To nie Biały Dom, tylko państwa wyrażające gotowość do wysłania swoich wojsk w celu zagwarantowania przestrzegania zawieszenia broni zdecydują o tym, czy je wysłać. To Unia Europejska, a nie Waszyngton, zdecyduje o tym, czy jest gotowa zdjąć sankcje nałożone na Rosję - i jeśli tak, to w jakim stopniu.
W obu tych kwestiach byłbym bardzo zdziwiony jeśli UE by odpuściła. Moim zdaniem dla państw Unii to jest non-starter. Podobnie z rozpisaniem wyborów prezydenckich, skoro zawieszenie broni ma być tymczasowe i trwać początkowo zaledwie 30 dni. UE wyrazi w tym zakresie pełne wsparcie dla Zełenskiego.
Czy Rosja zgodzi się na zawieszenie broni jeśli dostanie tylko to, co może im dać sam Trump? Czyli jeśli Stany Zjednoczone obiecają, że w czasie trwania zawieszenia broni nie będą dostarczać Ukrainie broni oraz zobowiążą się do zdjęcia swoich sankcji?
Myślę, że jest to możliwe, choć oczywiście dalekie od pewnego.
Najbardziej prawdopodobny wydaje się scenariusz, w którym Rosja w ramach negocjacji postawi takie warunki, które dla Trumpa będą wydawać się akceptowalne, ale na które nie zgodzi się Ukraina i Europa - z nadzieją, że dzięki temu Biały Dom znów wróci do taktyki wywierania maksymalnej presji na Kijów i europejskie stolice.
Czyli czekać nas będzie ponowne zamrożenie współpracy wywiadowczej i odcinanie Ukrainy od dostępu do amerykańskich technologii, nawet na komercyjnych warunkach, a może nawet zdjęcie części - lub wszystkich - amerykańskich sankcji na Rosję. I amerykańskie groźby wobec Europy oparte na oskarżeniach, że nasze wsparcie dla Ukrainy szkodzi negocjacjom pokojowym.
Obie strony mają coś do zyskania na tymczasowym zawieszeniu broni.
Załóżmy, że Rosja się zgadza. Putin może przystać na warunki, które odbiegają od jego maksymalistycznej strategii, bo sytuacja na froncie wcale nie jest dla Kremla tak różowa jak możnaby odnieść wrażenie. Ofensywa w Donbasie stoi od paru tygodni niemal w miejscu, a rosyjska armia wciąż traci ponad tysiąc żołnierzy dziennie (ranni+zabici). Jednocześnie jest o krok od odzyskania całego terytorium zajętego przez Ukrainę w obwodzie kurskim.
Pauza pozwoliłaby Rosji przerzucić żołnierzy będących w Kursku do Donbasie i przeprowadzić większą rotację w oddziałach, które ponoszą największe straty. Dałaby też rosyjskim dowódcom trochę czasu na przemyślenie taktyki. Rosjanie nie mają w tej chwili odpowiedzi na ukraińskie drony, które czynią absolutne spustoszenie - do tego stopnia, że armia Putina zaczęła używać osłów i koni do transportu żołnierzy i broni na linie frontu. Powodem ma być rzekomo fakt, że w ten sposób łatwiej jest uniknąć ataków ze strony dronów, ale trudno uznać takie rozwiązanie za optymalne z perspektywy rosyjskich nadziei na przełamanie ukraińskiego oporu.
Ale oczywiście jest też druga strona medalu. Zawieszenie broni pozwoli odetchnąć też Ukrainie - a rotacja personelu w ogromnej liczbie ukraińskich oddziałów frontowych niemal nie występuje od wielu miesięcy. To też dodatkowy czas na ufortyfikowanie linii obronnych oraz na zwiększenie zasobów sprzętowych - zarówno dzięki dostawom od europejskich sojuszników jak i w oparciu o rodzimy przemysł zbrojeniowy, która odpowiada za coraz większą część ukraińskiego sprzętu, zwłaszcza w absolutnie kluczowym sektorze dronów, w którym zdolności produkcyjne Ukrainy rosną w niesamowitym tempie.
Trudno jednoznacznie ocenić kto bardziej zyska na przerwie w walkach - i wiele zależy od tego, jakie warunki w tym hipotetycznym scenariuszu udałoby się uzyskać Putinowi od Trumpa, ale większość ekspertów jest zdania, że to Ukraina ugrałaby na tymczasowym zawieszeniu broni więcej.
Mało kto spodziewa się, że ewentualne tymczasowe zawieszenie broni doprowadzi do zakończenia wojny.
Putin jest przekonany, że Rosja jest w silniejszej pozycji niż Ukraina. O ile może zgodzić się z taktycznych powodów na tymczasowe zawieszenie broni w zamian za uzyskanie czegoś od Trumpa, to zaakceptowanie przez niego obecnej linii frontu jako ostatecznej - mam oczywiście przez to na myśli ostatecznej „na teraz” - wydaje mi się mało prawdopodobne.
Zwłaszcza, że o ile tymczasowa pauza w działaniach zbrojnych na tym pierwszym, 30 dniowym etapie zapewne nie będzie wiązała się z wysłaniem zagranicznych sił pokojowych do Ukrainy, to temat nieuchronnie wróci jeśli miałoby dojść do trwałego zawieszenie broni. A wraz z nim gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy. I integracja ukraińskiej armii w ramach szerszych europejskich struktur wojskowych. Czyli rzeczy, które dla Putina są nie do zaakceptowania - a już na pewno nie w momencie, w którym wierzy, że sytuacja na froncie sprzyja Rosji, a co za tym idzie jego pozycja negocjacyjna będzie coraz lepsza.
Wszystko zależy zatem od bilansu sił.
Jeśli Putin będzie czuł, że warunki zawieszenia broni mu sprzyjają - bo przyczynią się do długotrwałego osłabienia, a nie wzmocnienia, potencjału militarnego Ukrainy, a jednocześnie pomagą rosyjskiej gospodarce stanąć na nogi - to zgodzi się na „trwałe zawieszenie broni” - i złamie ich ustalenia przy pierwszej dobrej okazji i ponowi atak na Ukrainę.
Jeśli Putin będzie widział w trwałym zawieszeniu broni zagrożenie dla jego planu całkowitego podporządkowania Ukrainy, to będzie znacznie bardziej skłonny do tego, żeby przeć w tej chwili dalej - bo lepsza okazja może nie nadejść.
Biorąc pod uwagę to, jak silne sygnały w zakresie zwiększenia swoich zdolności obronnych i determinacji w dalszym wspieraniu Ukrainy płyną z Europy - i mając na uwadzę ryzyko tego, że następca Trumpa może być znacznie bardziej proukraiński - spodziewam się, że Putin nie będzie chciał czekać.
***
Ten tekst nie powstałby bez szczodrości osób, które wspierają mnie za pomocą płatnego abonamentu na mój newsletter na substacku. Jeśli cenisz moją pracę i możesz sobie na to pozwolić, to gorąco zachęcam do dołączenia: